26. Kolejna podróż?!


Leżąc w łóżku, ciągle zastanawiałam się jakie znaczenie miał ten sen. Czemu te myśli tak mnie prześladują? Czy robię coś źle? A może... Nie to przecież niemożliwe... W głowie miałam coraz więcej pytań i zbyt mało odpowiedzi. A Marta? Jak ona poradziła sobie z tą całą sytuacją? Też myślami wracała do tego samego? Zastanawiała się "co by było gdyby..."? Nie wiem... O czym mam myśleć, siedząc ciągle w domu? Udawać, że nic się nie stało? Że jest wszystko w porządku? Nic nie jest... Czy w ogóle nadaję się na matkę? Nie doświadczyłam "prawdziwej matczynej miłości" to będę potrafiła ją dać własnemu dziecku? Poradzę sobie? Nie mogę przecież polegać na rodzicach. Leżąc tam, w szpitalu, uświadomiłam sobie, że nie warto. I tak zawszę usłyszę to samo. Zmieni się coś? Wątpię...
- Jesteś głodna? - Piotrek stanął w progu drzwi.
- Nie, ale dzięki za troskę.
Nie chciałam nic jeść. Na sam widok jedzenia robiło mi się niedobrze.
- Niedługo powinna przyjść Marta. - Zarzuciłam cicho. Chłopak jednak nie usłyszał, zdążył przejść do innego pokoju. Znów oparłam swoją głowę o poduszkę, a ze stolika, który stał obok łóżka, wzięłam pierwszą lepszą książkę. Było ich tam sporo. Tak naprawdę leżały tylko do ozdoby, ale co mi szkodzi przeczytać jedną. I tak nie mam nic ciekawszego do zrobienia. A może spodoba mi się i nie będę mogła się od niej oderwać, pomyślałam. Tytuł brzmiał bardzo ciekawie, "Znów jestem w podróży" . Jak zawszę zaczęłam od ostatniej strony, ale zaraz potem przewróciłam kartki na początek. Kilka pierwszych zdań bardzo mi się spodobały, "Moje nowe życie rozpoczęło się tuż po przyjeździe do Buenos Aires. Byłam zmęczona długim lotem z Madrytu i gdy siostra otworzyła drzwi do naszego domu, marzyłam tylko o łóżku. Odechciało mi się jednak spać, gdy zobaczyłam tych wszystkich ludzi w holu..." , tak zaczynała się historia...
Byłam zajęta czytaniem książki i nie zauważyłam, że jest już wpół do ósmej.
- Cześć Martyna. - Spojrzałam na wchodzącą do pokoju Martę.
- Marta, mogłaś zadzwonić to bym...
- To byś dalej leżała w łóżku. - Dokończyła za mnie. - I tak musisz.
- Dobra, niech Ci będzie. - Uśmiechnęłam się.
- Jak się czujesz?
- Źle. Ciągle tylko leżę, z nikim nie rozmawiam. Nie mam też apetytu.
-  Ale pamiętasz, że coś mi obiecałaś?
- Pamiętam.
- To dobrze, bo mnie zawszę się dotrzymuję słowa. - Zaśmiałyśmy się. Odłożyłam książkę na stolik i usiadłam.
- Czemu nie udało się uratować Twojego dziecka?
- Miałam krwotok. Zbyt długo leżałam bez udzielenia pierwszej pomocy, a dalej już nic nie pamiętam.
- Rozumiem.
- Ale skoro tak się stało, musiał być jakiś powód...
Marta nie siedziała zbyt długo. Mieszkała na drugim końcu miasta, dlatego nie mogła pozwolić sobie na długie odwiedziny o tak późnej porze. Kiedy wyszła było już po dwudziestej. Poszłam do łazienki się odświeżyć. Spojrzałam na siebie w lustrze. Ktoś może kochać kogoś takiego jak ja? Było mi smutno...
Znów wróciłam do swojego łóżka. Leżałam sama. Nie miałam już jednak ochoty na książkę, w mojej głowie narodziły się nowe pytania. Kilka minut później przyszedł Piotrek.
- Potrzebujesz czegoś? - Zapytał.
- Wystarczy mi Twoja bliskość.
Zawszę kiedy jest przy mnie czuję się bezpiecznie. Za każdym razem, kiedy jego usta stykają się z moimi zakochuję się od nowa. Kocham jego perfumy, bo przeważnie tak się wyperfumuje, że z daleka go czuć. Ufam mu jak nikomu..
Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Bardzo Cię kocham. - Powiedziałam. Właśnie teraz podniósł moją głowę i pocałował mnie. Pocałunek był długi i delikatny.
- A ja Ciebie. - Odparł z uśmiechem.
- Skąd ja Cię mam?
- Ponoć przeciwieństwa się przyciągają.
- Czyli to taki magnes?
- Można tak ująć.
- Musi być naprawdę duży, skoro coraz bardziej nas do siebie ciągnie.
- Ty i Twoje poczucie humoru - zaśmiał się - ale masz rację. Z dnia na dzień kocham Cię jeszcze bardziej. - dokończył.
- Przecież mówię. - Uśmiechnęłam się, a Piotr znów mnie pocałował.
Położyliśmy się na łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz