16| Obojętność




Był już wieczór. Położyłam się i myślałam o Piotrku. Czemu tak mnie oszukał? Czemu to zrobił? - zadawałam sobie mnóstwo różnych pytań. Przecież gdyby mnie kochał nie zrobiłby tego. Nie mogłam w uwierzyć. Czemu akurat teraz? Czemu mnie to wszystko spotyka. Zaczęłam płakać. Najgorsze jest to, że mimo co mi zrobił, tęsknie za nim. Tylko czemu, skoro jego miłość jest fałszywa? Nie rozumiałam uczucia, które mi towarzyszyło. Nagle poczułam ból brzucha.
- Jak mam się nie denerwować! - krzyknęłam.
Nie dawałam sobie z tym wszystkim rady. Ciąża, choroba taty i jeszcze Piotrek. Moje wszystkie uczucia były mieszane. Nie wiedziałam o czym mam myśleć.
Spojrzałam na telefon. Ponad 30 nie odebranych połączeń. Wszystkie od Piotrka. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wysłałam mu sms'a i wyłączyłam telefon.
Byłam już zmęczona. Zasnęłam.



Próbowałem dodzwonić się do Martyny, ale nie odbierała. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. W pewnej chwili usłyszałem sygnał sms'a. Szybko odblokowałem telefon i przeczytałem wiadomość. Była od Martyny. Napisała w niej, że zatrzyma się u koleżanki na kilka dni. Nie bardzo rozumiałem treść tej wiadomości. Po co miałaby nocować u koleżanki? Nagle przypominało mi się, że Martyna ostatnio mówiła o jakiejś koleżance, która przyleciała z Włoch do Polski. Zapamiętałem adres, gdyż na osiedlu mieszkał też Adam. Wziąłem kluczyki z szafki i pobiegłem do samochodu. Po kilkunastu minutach byłem na miejscu. Wbiegłem po schodach i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi blondynka.
- Cześć, jest Martyna? - zapytałem z nadzieją.
- Tak jest - odpowiedziała obojętnie.
- Mogę wejść?
W tym momencie zobaczyłem Martynę ze łzami w oczach. Patrzyła na mnie ze smutkiem.
- Co się stało? - podszedłem do dziewczyny.
- A teraz "co się stało"? - powiedziała z szyderczym uśmiechem
Chciałem ją przytulić, ale się odsunęła.
- Co się stało? - powtórzyłem pytanie.
- Nadal masz odwagę pytać? - płakała - słyszałam wszystko!
- Co słyszałaś? - powiedziałem.
- Twoją rozmowę z Adamem - uśmiechnęła się sztucznie - słyszałam wszystko.
Wtedy domyśliłem się o co chodzi.
- Martynka to nie było na poważnie! Kocham Cię.
Pokręciła jedynie głową.
- Wyjdź stąd - powiedziała stanowczo.
- Martyna.
- Wyjdź stąd! - krzyknęła.
Można powiedzieć, że mnie prawie "wyrzuciła".
Nie wiedziałem, że Martyna weźmie to na poważnie. Gdybym pomyślał wcześniej! Pojechałem do domu.


Nie spałem prawie całą noc. Ciągle myślałem o Martynie. W końcu wstałem i poszedłem się ubrać. Zjadłem śniadanie i pojechałem do szpitala.
Była tam już Martyna, właśnie się przebrała.
- Martyna? - powiedziałem.
Nie zareagowała. Podszedłem do niej i złapałem za rękę. Obróciła się i spojrzała mi w oczy.
- Czemu tak się zachowujesz? - zapytałem - To Adam coś wymyślił, ja ten zakład traktowałem na żarty, nie na poważnie. I nie z tego względu z Tobą jestem - i tu dodałem cicho - lub byłem...
Nie odpowiedziała. Kiedy wychodziła zobaczyłem łzy spływające jej po policzku. W tej chwili wszedł Adam.
- Stary co jest z Martyną? - powiedział.
- Dowiedziała się o tym twoim zakładzie - powiedziałem z pretensjami.
- No to nie za fajnie.
- Człowieku! Ona wyprowadziła się tylko dlatego, że wtrąciłeś kilka swoich słów - krzyknąłem.
- To na co czekasz?! Zrób coś z tym, a nie mnie osądzasz! - również krzyknął.
- Łatwo powiedzieć.
Nagle wpadłem na pomysł. Po dyżurze chciałem pojechać do koleżanki Martyny i z nią porozmawiać.


W czasie dyżuru próbowałem wiele razy przeprosić Martynę. Bez skutku. Poszedłem do samochodu i pojechałem do Karoliny. Niechętnie mnie wpuściła.
Rozmawiałem z nią około pół godziny. Chyba ją przekonałem, że naprawdę kocham Martynę. Obiecała mi, że porozmawia z Martyną.
Kiedy miałem już wychodzić Karolina złapała mnie za rękę i powiedziała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz